Wiecie, że pod Łodzią ma jeździć Kolej Dużych Prędkości? Ostatnio dużo mówi się, że jej przebieg może być zmieniony. Ale to post nie o tym. To post o hipokryzji. Znanej tak w Łodzi, jak i całej Polsce.

Możliwa zmiana trasy KDP wywołała dużą awanturę. Do partii Wielce Oburzonych Obrońców Drzew weszli politycy rządzącej w Łodzi koalicji KO-SLD z prezydent Hanną Zdanowską (szefowa łódzkiej PO) na czele.

Wielce się oburzyli, no bo jak to tak można? Przecież po zmianie trasy pociągi jechałyby pod parkiem na Zdrowiu - liczącym 188 ha zabytkiem niemal w centrum miasta i pozostałością po Puszczy Łódzkiej. Czyli pod czymś super. A budowa kolei osuszy glebę, zaszkodzi cennym siedliskom i doprowadzi do sporej wycinki drzew. Czyli jest nie super.

"To się nie godzi!" - krzyknął więc polityk jeden z drugim, gdy trzeci kończył pisać transparent: "PiS nie kocha Łodzi, zieleni i wiewiórek".

Na szczęście miłości nie brakuje łódzkim radnym KO i SLD oraz władzom miasta. Oni KOchają całą zieleń, a już w ogóle Szczerze Ljublju Drzewa.

Zapewne to z tej miłości, gdy kilka lat temu podejmowano decyzję o budowie w parku orientarium, zrezygnowano z wydania decyzji środowiskowej. No bo wiadomo - teren inwestycji to "skromne" 7,5 ha, a powierzchnia budynków to "zaledwie" 31 tys. mkw., z czego "jedynie" 22 tys. to rozbudowa obecnego zoo. Do tego kopanie głęboko w ziemi i wprowadzenie w park ciężkiego sprzętu na ok. 3 lata. Jakie tam oddziaływanie, nie?




Aha, no i jeszcze drzewa. W urzędowym uzasadnieniu rezygnacji z oceny środowiskowej stwierdzono: budowa orientarium = wycięcie 866 sztuk. Czy tyle drzew faktycznie poszło? Bardzo dobre pytanie. Odpowiedź zna tylko urząd. I bardzo starannie ją skrywa, bo choć pytaliśmy o to już lata temu, odpowiedzi do dziś nie mamy. A pytaliśmy także i wtedy, gdy budowa już trwała. Ale wciąż trwa, więc urząd może jeszcze łaskawie odpowie? Przecież transparentność działań władzy jest tak ważna i inne takie. Dlatego po napisaniu tego posta wyślę pytania raz jeszcze.

Do kompletu możemy dorzucić jeszcze niedawno rozpętaną awanturę o znajdujący się w parku rezerwat. Rezerwat, który - jak tłumaczy zaangażowana w jego ratowanie aktywistka - umiera przez działania i/lub bierność urzędników. Działania, bo według niej zmodernizowana lata temu ścieżka odcięła część drzew od wody. I teraz 20 z nich trzeba wyciąć. Bierność, bo o ratowanie rezerwatu walczy od lat, ale w urzędzie partnera nie ma.

Dlatego swych sił próbowała w budżecie obywatelskim w 2019 r. Ale że BO od dawna zdominowały miejskie instytucje, to przegrała z - a jakże by inaczej! - karmą dla zwierząt w zoo i rozbudową tamtejszego wybiegu dla surykatek. Śmiechłem i płakłem jednocześnie.

Aaaa, i jeszcze jedno. Po awanturze aktywistów i medialnym szumie część błędów w rezerwacie już poprawiono. Przecież bez awantury nie można, prawda?

No, skoro wiecie już, jak łódzkim decydentom zależy na parku na Zdrowiu, poczytajcie pełne szczerej troski wypowiedzi. A w sumie wypowiedź. Wystarczy troska prezydent:

"Nowy przebieg KDP w Łodzi, to nie tylko osobiste tragedie mieszkańców, którzy nagle znaleźli się w śladzie planowanej inwestycji. To także zagrożenie dla wrażliwego systemu ekologicznego miasta. Realizacja inwestycji w tym kształcie mogłaby zniszczyć jeden z najważniejszych łódzkich terenów zielonych, czyli park na Zdrowiu."

Jak dobrze, że komuś na tym parku jednak zależy...
-------
Na zdjęciach: widok na park na Zdrowie i zoo z Google Maps, wizualizacje orientarium i drzewa w rezerwacie, które wytypowano do wycinki

Autor:
Szymon Bujalski
https://www.facebook.com/SzymonBujalskiDziennikarz/

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wiesz-więcej #wieszwiecej #portalobywatelski #czasnazmiany  #łódź #kdp #kolejdużychprędkości #park #drzewa #parknazdrowiu #orientarium #zieleń #polityka #hipokryzja