Coraz bardziej zauważalna w sieci grupa „społecznych darwinistów”.
(pisze na ten tematy również Elżbieta Podleśna).

To ci, którzy mówią mniej więcej tak:
„Hej, człowieku! Zarazi się ogromna część populacji. Spójrz prawdzie w oczy. Wielu z tych ludzi to ludzie starzy i chorzy! Jakaś część tych ludzi musi umrzeć. To naturalne. Nie należy z tego powodu ryzykować światowego krachu gospodarczego, gwałtownego wzrostu bezrobocia oraz niepokojów społecznych, a wszystko przez tych, którzy chcą zatrzymać nas w domu, trzeba odizolować seniorów i chorych, a reszta do pracy, do wioseł. Nie możemy tracić dorobku naszego życia przez tych ludzi.”
Albo moje ulubione:
„W Polsce zachoruje jeszcze kilka tysięcy ludzi ¼ z nich umrze. Ale nie zabieraj pozostałym prawa do przyszłości”.
Wczoraj, prowadząc publiczną dyskusję pod postem pewnego medialnie rozpoznawalnego prawnika dowiaduję się, że:

(Cytuję, ponieważ rozmowa miała charakter publiczny i jest wciąż publicznie dostępna)
„(…) Populacja musi iść dalej, bo za chwile z astmą nie dostanie się Pan lekarza przez kilka miesięcy, o możliwości zarobkowania dla większości - nie wspomnę.
Jest jak Jest. Nic nie jest dane raz na całe życie.
Musimy wiosłować !”
I dalej:
„ja o swoje zdrowie się nie martwię, muszę kiedyś umrzeć !
No tak już jest !
Widzi Pan, tak się składa - że nasi dziadkowie i ojcowie narażali swoje życie walcząc realnie - a nas przeraża coś w Polsce przez 3 miesiące „rzekomo” - wiązało śmierć 43 osób w Polsce.
Rzekomo - bowiem to kwestia realnej oceny przyczyn, a nie ślepego wykonywania obowiązującej instrukcji WHO kwalifikowania KAŻDEJ śmierci z Covid jako wiążącej przyczyny Covid.
A będzie więcej, bo dla WHO to mało. Jeszcze teraz „podejrzenia” będzie traktować jako wywołane przez Covid, nawet bez badań.
Żenujące. W dobie dzisiejszej techniki.”
Imponująca arogancja? A może gustowna nonszalancja? Nonszalancja zawsze w cenie. Jest fotogeniczna i pociągająca.

Tak się składa, że jestem w grupie ryzyka, choruję przewlekle na astmę, w związku z tym patrzę na zagadnienie z nieco innej perspektywy. W przypadku infekcji być może moje płuca to wytrzymają. Być może nie.

W związku z tym mam kilka pytań do moich znajomych „darwinistów”, którym tak się spieszy:
  •  na czym ma polegać owa powieszona na jednym frazesie „szczególna ochrona seniorów i słabszych” czytaj chorych?
  •  czy owi „darwiniści”, piewcy siły i wiosłowania, mają zamiar wywieźć seniorów i chorych na Wyspę Wolin, zaspawać ich na Półwyspie Helskim, albo rozlokować równomiernie wzdłuż Mierzei Wiślanej? A może należałoby utworzyć „starcze getta”, w których ci, którzy według was i tak muszą umrzeć mogliby wraz z przewlekle chorymi doczekać sobie końca i nie stawać wam na drodze w utrzymywaniu się na powierzchni?

Chciałbym przeprosić moich znajomych i nieznajomych „darwinistów” ale nie bardzo mam ochotę umierać za wzrost gospodarczy, nie mam nastroju na śmierć z powodu gwałtownego wzrostu bezrobocia oraz krachów giełdowych. Nie mam również zamiaru umierać za gigantyczne zarobki gwiazd sportu i telewizji, za milionowe kontrakty reklamowe ludzi, którzy biorą się znikąd, nie mam ochoty umierać za to, żeby ktoś mógł prezentować swój nowy samochód w cenie trzech mieszkań, żeby mógł znowu poczuć się kimś. Chorzy i seniorzy również są „kimś” i nie mają wobec was żadnych obowiązków. Żadnych obowiązków.

Jednym słowem, wolałbym, po prostu, żeby jakiś samozwańczy interpretator faktów dotyczących zagrożenia spowodowanego obecną sytuacją epidemiologiczną nie kazał mi być odważnym, dzielnym i ofiarnym w imię wartości, które nie są dla mnie punktem odniesienia, a które zaglądają owemu interpretatorowi w oczy wizją bankructwa.
Lubię moje życie i mogę być biedny. Wolałbym po prostu zostawić je sobie na dłużej niż potrwa ta pandemia. Myślę, że podobnych do mnie są w tym kraju miliony.

Rozumiem trudną, często beznadziejną sytuację, w której zaleźli się przedsiębiorcy i ich pracownicy (jeśli naprawdę chociaż trochę tym pierwszym chodzi o tych drugich), wiem co grozi krajowej i ogólnoświatowej gospodarce, ale mimo wszystko, wolałbym, żeby nie stawiać obok siebie takich wartości jak przedsiębiorczość, pieniądz, obrót, dochód, prosperity oraz ludzkiego życia, bo przecież o nie tutaj chodzi. Te wartości w tej chwili (niestety) są w stosunku do siebie w pewnej opozycji i musimy dokonać wyboru.

Uważam, że ze wszystkiego możemy się wygrzebać, pod jednym warunkiem. Nie możemy być martwi. Martwi nie mogą korzystać z owoców cywilizacji, którą stworzyli.
Należy się też zastanowić, czy tamta cywilizacja i powrót do niej w jej kształcie sprzed pandemii jest warta ceny, którą „sieciowi darwiniści” każą nam płacić. Czy jest warta ludzkiego życia.




Autor:
Marcin Zegadło
poeta, publicysta

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wiesz-więcej #wieszwiecej #portalobywatelski #czasnazmiany #Koronawirus #rząd #informacje #covid19 #WyłączTvWłączMyślenie