Skąd się wziął termin Żołnierze Wyklęci? Może warto sobie uświadomić? Pod tym terminem kryje się bowiem nie tyle historia żołnierzy po wojnie, a opowieść o całkiem współczesnym endeckim zamachu na polską świadomość historyczną.

Żołnierze Wyklęci to nie żaden polski mit. To całkiem nowa polityczna strategia formowania fundamentalistycznego, kato-narodowego poparcia dla obecnej władzy. Nic więcej.

Otóż sam termin został wymyślony przez Leszka Żebrowskiego na potrzeby wystawy "Żołnierze wyklęci, antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.", organizowanej przez Ligę Republikańską na Uniwersytecie Warszawskim w 1993 roku. Żaden "żołnierz wyklęty" nigdy tak o sobie nie myślał, ani nikt tak o nich nie myślał aż do początków 21 wieku.

Żebrowski to endek po ekonomii, który został samozwańczym historykiem i apologetą Narodowych Sił Zbrojnych (podziemnej organizacji nacjonalistycznej prowadzącej działalność wywrotową w czasie okupacji niemieckiej, wsławionej także przez kolaborację z faszystami i mordowanie Żydów), ewangelik neo-faszystowskiej prawicy i głupio-mądrych jutuberów, publikuje w Naszym Dzienniku, na portalu pch24.pl oraz słychać go w radiu Maryja. Zawzięty anty-Semita. Na YT można posłuchać jego pogadanek o Jedwabnem na przykład. Zasiada w radzie historycznej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, oraz w samozwańczym Społecznym Trybunale Narodowym, który ogłasza infamię na "wrogów Polski". Nota bene wyszła jego teczka Współpracownika SB. Uważa, że powinniśmy opuścić Unię Europejską.

Liga Republikańska to natomiast skrajnie prawicowa organizacja o cechach bojówki, której przewodniczącym był dzisiejszy szef służb wywiadowczych, Mariusz Kamiński. 1 maja 1999 członek Ligi Republikańskiej rzucił petardę w tłum ludzi, a ta trafiła w prof. Krzysztofa Dunina-Wąsowicza oraz dziennikarzy telewizji RTL 7, w wyniku czego odnieśli oni rany. Według Deklaracji Ligi Republikańskiej „Nasz dzień nadejdzie”, głównym postulatem stowarzyszenia była radykalna dekomunizacja oraz wprowadzenie wolnego rynku. Coś jak Pinochet w Chille.

Następnie termin podchwycił pisarz Jerzy Ślaski, który pod koniec PAXowej kariery wydał książkę pod takim tytułem w 1996 roku. Termin wyjątkowo przypadł do gustu tworzącemu się wokół Kaczyńskich środowisku, gdyż dostrzegli w tym szansę na budowę mitu antykomunistycznego swojej organizacji. Nikomu wcześniej nie śniło się, by z bandyckich brygad partyzanckich zrobić bohaterów. Oni zobaczyli w tym potencjał.

Warto posłuchać piosenki Leszka Czajkowskiego pt. "Żołnierzom Wyklętym" z 1996 roku, w której padają słowa: "amerykański pisze Żyd... o waszej za Holocaust winie... obce Żydowi słowo wstyd... choć w Polskiej chował się rodzinie..."

W roku 2000 sejm w którym przewagę miała AWS przyjęła pierwszą uchwałę w której uznał zasługi "żołnierzy wyklętych". W 2009 roku opolskie organizacje kombatanckie skupione wokół Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, reprezentującego takie organizacje jak: Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej, wsparte przez opolskie władze samorządowe, zwróciły się o ustalenie dnia 1 marca Dniem Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia. Inicjatywę ustawodawczą w zakresie uchwalenia nowego święta podjął w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński. Nie zdążył, bo zginął, a prezydent Komorowski zwlekał. Jednak pod naciskiem środowisk prawicowych z Janem Żarynem na czele wysłał ustawę do Sejmu. Sejm przyjął, a Komorowski podpisał ustawę w 2011 roku.

Od tego czasu trwa propagandowy nacisk na Polki i Polaków zmierzający do zaszczepienia w ich głowach bohaterskiego mitu "wyklętych" bez żadnych wątpliwości i cieni. Odsłania się pomniki, publikuje książki, Min. Edu. Narodowej prowadzi... "konkursy wiedzy i prac plastycznych, inscenizacje historyczne, spotkania uczniów ze świadkami historii oraz okolicznościowe gazetki szkolne – to tylko niektóre z działań zaplanowanych przez szkoły i placówki oświatowe w pierwszym tygodniu marca w ramach akcji „Szkoła Pamięta”. Na nasz apel odpowiedziało prawie 6 tys. szkół i placówek oświatowych z całej Polski, które włączą się w obchody Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.

W prawicowym think-tanku opracowano teraz nowy język i zalecenie jest takie, by mówić o okresie powojennym jako o "najdłuższym i największym powstaniu niepodległościowym w dziejach". Whaat!? W tym tonie wypowiadają się już politycy i "publicyści" prawicy.

Wygląda na to, że sprawa jest zaklepana i nie do ruszenia. Zaskoczenie jest pełne. W zasadzie nikt nie ma pomysłu, jak się przed tym bronić. A nie wiadomo jak się bronić, gdyż na miejsce bardzo skomplikowanej, kontrowersyjnej, bolesnej i wielowątkowej historii zapakowano nam twardy bolec prawdy bez wątpliwości. A jak ci się nie podoba, to spierdalaj do izraela komuchu! Tak tak... to jest bolec prosto w stolec. Co więcej, z początku termin zarezerwowany był dla ludzi biorących udział w bandach, teraz rozciąga się go także na wszystkich zdemobilizowanych żołnierzy Polskiego Wojska, którzy po wojnie mieli problemy asymilacyjne - a tych były dziesiątki tysięcy. Sami uczestnicy walk nie są też grupą jednorodną. Mieli różne historie, różne motywacje, nie wiedzieli o sobie nawzajem, a część z nich zupełnie nie identyfikuje się z terminem. Ale bolec został zapakowany i cześć!

Warto zrozumieć, że bolec ten zapakowali nam kato-nacjonaliści i antysemici... Think about it.

W propagandowym spisku uczestniczy również kato-narodowe radio Maryja, które pompuje jak może. Wczoraj w audycji okolicznościowej mówiło się o "żoł-wykach" w tym samym tonie, jak o Powstańcach Warszawskich... nasi chłopcy, nasze dziewczyny... chorzy na Polskę.... mordowani... Polska ludowa wyciągała po nich szpony... miejsce kaźni patriotów... zagryzionych przez psy ubeckie... Padały takie sformułowania: to było ostatnie wielkie powstanie niepodległościowe... w żyłach bohaterów Solidarności płynęła krew żołnierzy wyklętych... wszystkie dzieci w Polsce powinny obowiązkowo jeździć do muzeów żoł. wyk... Kiedyś obowiązkowo jeździły dzieci do Auschwitz... i bardzo dobrze... no nie za małe, żeby się nie przestraszyły... ale przecież dużo gorsze rzeczy widzą w filmach i grach... W filmach i grach... widzą gorsze rzeczy mówi ksiądz.

Kurtyna.

Autor:
Rafał Betlejewski
http://mediumpubliczne.pl

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wieszwięcej #wieszwiecej #portalobywatelski #czasnazmiany #wykleci