Stało się wręcz normą, że polska polityka jest obrazem negatywnym, a nie pozytywnym. Mam tutaj na myśli wprowadzanie zmian. Stosuje się rozwiązania siłowe, politykę nakazów i zakazów, kary. Nikt nawet nie zająknie się, że zamiast karać niesubordynowanych lepiej byłoby wynagradzać posłusznych.

Coraz poważniej rozważa się wprowadzenie systemu kar dla pacjentów, którzy nie stawią się na wizytę lekarską, operację, wcześniej umówione medyczne świadczenie gwarantowane i tej nieobecności zawczasu nie zgłoszą.

Czy słusznie?

Oczywiście lekceważenie wykorzystania wcześniej umówionego medycznego świadczenia gwarantowanego jest niedopuszczalne. Chociażby i przede wszystkim dlatego, że z powodu ogromnych medycznych braków kadrowych i skrajnego niedofinansowania ochrony zdrowia, kolejki systemowe są nieludzko długie. Takie nieusprawiedliwione niestawienie się na przykład na wizycie w specjalistycznej poradni powoduje, że żaden z długo oczekujących pacjentów nie może „wskoczyć” na miejsce tego, który ze świadczenia nie skorzysta, a to każdorazowo skracałoby kolejkę.

Tak więc na pewno trzeba doprowadzić do stanu, w którym tylko minimalna liczba umówionych świadczeń gwarantowanych jest nierealizowana – chorzy, którzy z nich nie skorzystają, informują o tym świadczeniodawcę.

Jednak rozwiązanie tego problemu nie musi wiązać się z karaniem. Ponadto wymagając, należałoby najpierw poprawić jakość komunikacji pomiędzy pacjentem i systemem opieki zdrowotnej.

Po pierwsze, z powodu często bardzo odległych terminów realizacji danego gwarantowanego świadczenia zdrowotnego, należałoby przynajmniej dwukrotnie (np. na 2 tygodnie i 2 dni przed umówionym terminem) przypomnieć o tym pacjentowi. Miejmy świadomość, że chorzy, często starsi pacjenci, mają różnego stopnia zaburzenia funkcji poznawczych, przez które o wyznaczonym, odległym nierzadko o 2 lata terminie mają prawo zapomnieć.

Po drugie, z uwagi na „zawalenie” pracą pracowników ochrony zdrowia i rejestratorek, dodzwonienie się do świadczeniodawcy, aby poinformować go o swojej nieobecności, częstokroć graniczy z cudem. Należałoby więc stworzyć ogólnopolską, dostępną infolinię dla pacjentów, którzy mogliby sprawnie poinformować o niestawieniu się na wizytę w wyznaczonym terminie.

Ponadto bardzo dobrym, korzystnym i w mojej ocenie skuteczniejszym rozwiązaniem powyższego problemu byłoby zachęcanie pacjentów do korzystania z wizyt. Tych, którzy nie dopuścili się uchybienia w skali danego roku (nieusprawiedliwione niewykorzystanie zaplanowanego zdrowotnego świadczenia gwarantowanego) można byłoby wynagradzać, np. jedna - opłacana z budżetu państwa przeznaczanego na zdrowie - wizyta w sektorze prywatnym w roku następującym po roku „subordynacji zdrowotnej”, zbieranie punktów/funduszy dostępność do usług medycznych dla danego pacjenta i jego rodziny na Indywidualnym Koncie Pacjenta, pierwszeństwo w kierowaniu na leczenie uzdrowiskowe, wyższa refundacja leków itd. Zachęt można wymyślić mnóstwo, jeżeli nie zamierza się karać.

W naszych realiach jest jednak inaczej. Im dłużej przyglądam się ruchom polskich polityków, tym częściej uznaję, że sparafrazowany tekst piosenki napisany przez Agnieszkę Osiecką mógłby dzisiaj brzmieć - „Dziś pozytywnych polityków już nie ma”.

Autor
Bartosz Fiałek
Przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy
https://www.facebook.com/bfialek/

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wieszwięcej #wieszwiecej #portalobywatelski #zdrowie #dwamiliardy #NFZ #bfialek