A już najbardziej podobają mi się głosy tych wszystkich, którzy używają tej marynistycznej narracji o "wspólnym wiosłowaniu".
Że otóż "chrońmy seniorów i słabszych", a my tymczasem silni, jurni i chętni napierdalajmy wiosłami o powierzchnię wody.
Czyli (jak rozumiem) wszyscy do pracy, na ulicę, do restauracji, knajp, kin, teatrów, na boiska i stadiony, niechże siłownię wypełnią ciała spoconych ludzi, niechże chuchają na siebie przy tych wiosłach jak zastępy Wikingów sunących na swoich łodziach na podbój świata. Bo przecież o to tu chodzi. O to, żeby nam nie spadły dochody, żeby nie upadali mali przedsiębiorcy, żeby nie było zwolnień (trudno uwierzyć mi w troskę tych którzy wchodzą w tą narrację, akurat o tę grupę poszkodowanych kryzysem gospodarczym, ale niech będzie, że i pracownicy są ważni dla tych, którzy nas gonią do wioseł).
Oczywiście za tym wołaniem, za tym "wyjściem w morze" stoi przekonanie, że COVID-19, to jest takie zawracanie głowy, to jest zasadniczo efekt paniki i wcielenie lęków (tutaj statystyki o umieralności na raka odbytu).
Jak rozumiem, ci którzy nas do tych wioseł odsyłają uważają, że każdego dnia powracać będziemy z "otwartych wód gospodarki wolnorynkowej", którą ratowaliśmy dla nich trzepiąc wiosełkami jak pracowite kolibry, do tych naszych staruszków, matek, ojców, babek i dziadków i uda nam się w jakiś cudownie zorganizowany sposób nie poczęstować ich syfem, który przez dzień cały łapaliśmy na siebie jak kropelki wody, które w nas wsiąkały jak wiosenny deszczyk.
Cóż zatem znaczy w tej narracji o wiosłach - "chronić starszych i słabych".
Gdzie chronić?
W jaki sposób?
Zamknąć?
Ukryć w piwnicach i bunkrach?
Zepchnąć ich w jeszcze większą samotność?
Jeszcze głębsze zorganizować im osamotnienie?
Bo przecież starzy i słabi nie obchodzą tej cywilizacji od dziesięcioleci. Od dziesięcioleci starość jest uciążliwa dla tych, którzy tak chętnie startują do wioseł. Nie wspominając o ZUSie. Ten dopiero ma ze starością na bakier. Te nieznośne emerytury i to że trzeba je płacić. Okropne.
Jak wiosłując zamierzacie chronić waszych seniorów, wy wioślarze?
Jak napierdalając w powierzchnię wody, raz po raz, zamierzacie nie zainfekować owych "słabszych", o których raczycie wspominać przy okazji tej mokrej metafory?
A przede wszystkim dokąd płynie łódź, którą tak ochoczo macie zamiar napędzać, kolektywnie, gremialnie, snując się z objawami i bez objawów wchodząc pośród zdrowych, którym przy wiosłach chuchać będziecie w karki?
Czy my macie już drodzy wioślarze nazwę dla waszej łodzi?
Jeśli nie mam kilka pomysłów, może nie są to nazwy szczególnie orginalne, ale z pewnością wymowne. Noszą bowiem imiona waszych poprzedników:
Andrea Doria,
MS Stockholm,
MV Doña Paz,
Estonia,
czy wreszcie Titanic.
"Chronić starszych, słabych i wiosłować".
Przynajmniej przestalibyście pieprzyć, że w tym pomyśle ratowania się przed wizją niedostatku, chodzi o słabych i o starych. Wtedy łatwiej byłoby mi kupić te bzdety.
Ahoj!



Autor:
Marcin Zegadło
poeta, publicysta

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wiesz-więcej #wieszwiecej #portalobywatelski #czasnazmiany #Koronawirus #rząd #informacje #covid19 #WyłączTvWłączMyślenie