About Me

header ads

Polska jak Kuba (nie tylko jak Białoruś, Rosja czy Turcja)

       
Polska jak Kuba (nie tylko jak Białoruś, Rosja czy Turcja)
(Rzecz o polskim „ojcu narodu”)

Co państwu nie jest szkodliwe, nie przynosi szkody i obywatelowi.
A jeżeli państwo szkodę ponosi, nie należy gniewać się na tego, kto przynosi szkodę państwu, lecz wskazać mu w czym zbłądził.
                   (Marek Aureliusz. „Rozmyślania”)


Poniższe refleksje są wynikiem paraleli które pojawiły się w moim umyśle po przyjeździe z egzotycznych wakacji: oto Kuba w wielu aspektach przypomina dzisiejszą Polskę. Nowy ustrój proklamowany na tej karaibskiej wyspie po krwawej rewolucji w 1956 roku, najpierw miał mieć postać szlachetnego komunistycznego systemu, później złagodzono to wyzwanie określając go socjalistycznym.

Nasz Wschodni – polski socjalizm „z ludzką twarzą” (niektórzy do dziś mówią, że to był komunizm, ale nie poznali zapewne realiów kubańskich), po bezkrwawej rewolucji w 1989 roku zamieniono na demokrację parlamentarną. Zadziwiło mnie jak wiele wspólnego ma dzisiejsza Polska – roku 2020 z politycznymi realiami tej małej wyspy.  Różnice w poziomie życia przeciętnego Kubańczyka i Polaka to oczywistość. Prawa i zdobycze wolnościowe Polaków są niepodważalne. Jednak gdy patrzę na to z perspektywy Polski rządzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, w wielu aspektach podobieństwo do działań Fidela Castro jest uderzające.

System rządzenia
Obecnie Kubę klasyfikuje się jako republikę socjalistyczną z jednopartyjnym systemem. Kubańska konstytucja stwierdza, że podstawą gospodarki kraju jest system centralnego planowania. To państwo reguluje niemal wszystkie sfery gospodarki i życia oraz ściśle je kontroluje. 




W Polsce wyrzuciliśmy socjalizm z ustawy zasadniczej i zapis o przewodniej roli partii, ale de facto od 5 lat mamy do czynienia z przewodnią rola jednej partii. Satelickie ugrupowania przyklejone do PIS-u, podobnie jak w PRL-u ZSL i SD nie stanowią istotnej, odrębnej wagi. Forma sprawowania rządów zawiera się w haśle: „my wiemy lepiej” i stąd żadne pomysły opozycji w sejmie, czy projekty senackich ustaw nie mają szans nie tylko na realizację ale na uwzględnienie w poprawkach. Sposób zgłaszania projektów – tzw. poselskich, nocne procedowania i szybkie „przyklepywanie” przez swojego prezydenta można określić kolejny, przewodnim hasłem: „nie przeszkodzicie nam w rządzeniu, suweren dał nam władzę”.

Inny socjalistyczny wynalazek – centralne planowanie, ma w Polsce wymiar zwiększającego się interwencjonizmu państwa w gospodarkę. Funkcje zarządcze w ważnych spółkach przejęli „swoi” ludzie. Działalność państwa widoczna jest szczególnie w sektorze usług finansowych, na rynku farmaceutycznym oraz energetycznym i telekomunikacji. Wielkie hasła o repolonizacji sektora bankowego to przykład ideologicznego opanowywania gospodarki. Oddolne działania samorządów torpedują kolejne koszty przenoszone na ich barki, bez właściwego wyrównania z budżetu. Marginalizuje się też  działania organizacji pozarządowych ograniczając lub zabierając im dotacje. Podwyżki pensji rzucane są tam gdzie aktualnie pali się grunt pod nogami. Ten najczęściej wybucha w górnictwie (a pali się  na ulicach Warszawy). Służba zdrowia i szkolnictwo to małe zapalniki. Władza więc, nie ma do nich serca. Wymownym przykładem odgórnego sterowania jest sfera kultury. Dotacje trafiają głównie do „słusznych” środowisk - o wyraźnym religijno-narodowym charakterze. Również TVP, która miała być publiczną, została całkowicie zawłaszczona prze jedną partię. Wielość i bogactwo kultur lokalnych władzę nie interesuje. One muszą radzić sobie same, im dotacje można obciąć a nawet zabrać. Rządzący  wiedzą lepiej co jest dobre dla prawdziwych Lechitów. Wiemy, że za tym wszystkim stoi jeden człowiek, prosty poseł Jarosław Kaczyński sterujący wszystkim z drugiego szeregu.



Sitwiarska elita
O kubańskim modelu władzy (ciągle trwającym w swej porewolucyjnej postaci) możemy dowiedzieć się z profesorskiego wykładu: „w skład elity sprawnie działającej władzy wchodzą członkowie partii komunistycznej, wojsko, aparat bezpieczeństwa. Ewolucja państwa jest kontrolowana przez te siły”.

W Polskich realiach elitę stanowią członkowie jednej, pis-owskiej orientacji. Dla nich demokracja jest do poprawy. O demokracji parlamentarnej możemy wyczytać w fachowych analizach, że oto „ system ten może mieć swoje oligarchiczno sitwiarskie oblicza. Wystarczy należeć do sitwy aby człowiekowi włos z głowy nie spadł pomimo udowadniania czarno na białym, że dana osoba jest ewidentnym złoczyńcą”.  W Polsce ostatnich lat mamy ewidentne przykłady tej patologii i takich sitw. Mimo sądowego wyroku ciążącego na szefie CBA Mariuszu Kamińskim, włos z głowy mu nie spadł. Pomocną rękę, wyciągnął (ułaskawiając go) jego niedawny partyjny kolega, prezydent Andrzej Duda. Zapomniał tylko, że sąd go jeszcze prawomocnie nie skazał.
Kolejnym chronionym jest sam poseł Jarosław Kaczyński. Sądowi prokuratorzy, koledzy mianowani przez pis-owskie grono, uznali, że nie warto go niepokoić jakimś tam przesłuchaniem w sprawie „dwóch wież”. Przez przypadek mogliby oni przecież narazić dobre imię pryncypała. Tak się dzieje, gdy władzę nie można poddać kontroli sądowej. Polskie sądy i prokuratura mają za chwilę być całkowicie na usługach PIS-u. Tak zaplanował to „geniusz” naszego narodu. Tak realizuje polską demokrację.

Cenzura, media i sądy
Cenzura na Kubie to od lat nieodłączny element politycznego krajobrazu. Wszystkie media znajdują się pod ścisłą kontrolą państwa.

W Polsce nie mówimy o monolicie medialnym ale rządowe stacje radiowe i telewizyjne mające największy zasięg w kraju, sączą jedyną prawdę o „dobru i szlachetności władzy”. Opozycja i stacje komercyjne to zakażony owoc, który można opluwać i sytuować po stronie zdrady narodowej lub ingerencji obcych państw. Dotacja aktualnie przekazana na rzecz TVP, blisko 2 mld, to nagroda za właściwą, prorządową linię. Przed najbliższymi wyborami prezydenckimi, to bardzo oczekiwany zastrzyk.

Karanie sędziów za ich decyzje procesowe to standard w Rosji i na Białorusi. Także z Turcji niedawno usłyszeliśmy sędziowski głos: „U nas praworządność została kompletnie zniszczona. Pewnej nocy poszedłem spać jako sędzia, obudziłem się jako terrorysta".


Niedawnymi czasy Amnesty International opublikowała dokument wobec Kuby, stwierdzający, że działacze na rzecz praw człowieka (77 dysydentów i niezależni dziennikarze) zostali aresztowani za pokojowe korzystanie z fundamentalnych wolności i skazani po niesprawiedliwych, pośpiesznych i tajnych procesach.

W Polsce nie ma jeszcze tajnych procesów ani kar śmierci jakie bywają na Kubie ale nagonka prezydencko-rządowo-medialna wobec sędziów, wprowadzenie kagańcowej ustawy i burzenie trójpodziału władzy, to ewidentne łamanie standardów cywilizowanego, europejskiego świata. Dwa głośne przykłady z ostatniej dni to: zawieszenie w czynnościach i obniżenie wynagrodzenia  sędziemu Juszczyszynowi oraz próba uchylenia immunitetu sędziemu Igorowi Lulei, by postawić mu zarzuty za przekroczenia uprawnień (z prawniczych relacji słyszymy, że są one bezzasadne).  To są ewidentne działania zastraszające palestrę sędziowską. Inni sędziowie i wolni obywatele stający po stronie polskiej konstytucji, sądu najwyższego i europejskich praw, które jako Polska w 2004 roku podpisaliśmy, są przez władzę napiętnowani a nawet szkalowani przez głowę państwa w niewybrednych słowach o „postkomunistach i złodziejach”. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że to szczucie nie wynika z głębokich przemyśleń samego prezydent, z wykształcenia prawnika (!?). On w lot wyczuwa co oczekuje od niego nominat.


WYSOKA KULTURA
Na Kubie rząd jawnie zachęca opozycyjnych artystów do emigracji do Meksyku albo Miami.

Polskie władze jawnie dystansują się od współczesnych noblistów: Wisławy Szymborskiej, Olgi Tokarczuk (oto zabrakło czasu antenowego w publicznej telewizji na bezpośrednią relację z nadania jej nobla), a i o Czesławie Miłoszu nie mają dobrego zdania.  Na szczęście czasy składania „propozycji nie do odrzucenia”, minęły. Kolejny przykład upartyjnienia to nominowanie na dyrektorskie stanowiska w placówkach kultury swoich ludzi.

POLITYCZNE SOJUSZE
Kuba ma za sobą burzliwą historię dochodzenia do narodowej wolności. Protektorat hiszpański, angielski, amerykański odcisną piętno na tej wspaniałej wyspie.  Po rewolucji  wreszcie wywalczono „samostanowienie”. Bohater narodowy, zwycięzca przewrotu, Fidel Castro zauroczony marksizmem wprowadza komunizm. Nawiązuje bliskie relacje ze światowym dominantem tego systemu -  Związkiem Radzieckim, który ochoczo wspiera gospodarczo odległy kontynent.  Po blisko 30 latach, gdy upada ZSRR kończy się nadzieja na szczęśliwy socjalistyczny rozwój Kuby. Sankcje handlowe nałożone przez Stany Zjednoczone blokują rozwój kraju, permanentnie od wielu dekad. Także Unia Europejska dystansuje się od Kuby w kwestii łamania praw człowieka. Co robi Fidel Castro z osamotnioną Kuba? Szuka porozumienia z biednymi  krajami południowoamerykańskimi – Meksykiem, Boliwią i Wenezuelą, i w 2006 roku tworzy sojusz przeciw kapitalizmowi i imperializmowi, nazywając go „osią dobra przeciw osi zła”.


Historia Polski to równie burzliwa droga do własnej państwowości. Wszyscy ją znamy ale warto uzmysłowić sobie gdzie dziś jesteśmy. Rząd polski dystansuje się od UE niszcząc sądy i trójpodział władzy. Za swoich sojuszników obiera Węgry z Vitorem Orbanem. Hołubi wielkomocarstwowe Stany Zjednoczone (odległe o tysiące kilometrów - jak Kuby od byłego ZSRR) i zamyka się przed europejskimi ważnymi stolicami: potęgą Berlina, Paryża, Londynu. Czy to nie jest powielanie kubańskiego scenariusza? My, silny i dumny naród nie będziemy się kłaniać europejskim mocarstwom – słyszymy. Co jeszcze robi Polski rząd a właściwie „ojciec narodu”? Szuka porozumienia w gronie małych ościennych państw Czech, Słowacji i Węgier - najbardziej kłopotliwych dla wspólnoty europejskiej. Chce stworzyć sojusz nazywając go Grupą Wyszehradzką. To ma być polska odmiana „osi dobra przeciwko osi złu” – czyli UE.

"Polska przeradza się w tkankę nowotworową Unii Europejskiej" piszą zachodnie media ale nasza władza ma dobre samopoczucie. Grożące nam sankcje gospodarcze jej nie dotkną, najbardziej odczują je zwykli ludzie. Na naszych oczach następuje odwrót od demokracji europejskiej. Wszystko to ma przemyślane nasz „ojciec narodu” – Jarosław Kaczyński i konsekwentnie wypycha Polskę z Europy. Fidel Castro również miał wszystko przemyślane, tylko skutek tego jest dziś, opłakany. Ale….

OJCIEC NARODU

Nie można odmówić Fidelowi Castro zdolności przekonywania rodaków do słuszności własnej, komunistycznej drogi. Do dziś w domach, zakładach pracy, sklepach wiszą jego portrety obok innych przywódców rewolucji, Che Guevary oraz rewolucyjnego ideologa Jose Martiego. Trwa to już blisko 60 lat. Dyktatura, rząd silnej ręki wielu się podoba, bo po zwycięstwie rewolucji wprowadzono reformę rolną, powszechną edukację likwidującą analfabetyzm i powszechną dostępność do  służby zdrowia. (Na marginesie służba zdrowia na Kubie działa niemal tak jak w  Polsce - niedoinwestowane lecznictwo państwowe i dobrze rozwijający się sektor prywatny). Wszystko to w dotychczas zacofanej Kubie musiało zadziałać. Zmiana ustroju dokonała się jednak krwawą drogą. Przeciwnicy rewolucji zostali zgładzeni ale kto by pamiętał takie drobiazgi, chyba tylko siostra Fidela będąca na emigracji oraz dysydenci w Miami. Dziś, jak można wyczytać z przewodników o Kubie połowa społeczeństwa kubańskiego pewnie chciałaby prawdziwych zmian w kierunku demokracji ale policja polityczna jest ciągle bardzo aktywna.

Polski ojciec narodu – „Jarosław Polskę zbaw”, przekonał do swojej wizji Polski niemal połowę narodu. Do żelaznego elektoratu PIS-u dołączyły ostatnio dwie liczne grupy: rodziny z dziećmi i emeryci. Benefity im serwowane jeszcze działają. Jak długo? Nie wiadomo. Oficjalnej policji politycznej nie ma, za to własne sądy, najnowszy wynalazek - Izba Dyscyplinarna (obsadzone przez swoich ludzi) bardzo się przydadzą gdyby coś nie wyszło. Wszystkie te działania kwestionuje Unia Europejska i niezależny, polski Sąd Najwyższy. Portrety, a właściwie pomniki brata „ojca narodu” powstają jak grzyby po deszczu. (Wyobrażam sobie jak do pomników Lecha Kaczyńskiego będą dostawiane bliźniacze - to oczywiście po przyszłym odejściu tego polityczno-gospodarczego „mędrca”).  Ciekawi mnie, czy po 30 latach nadal będą one miały jakichś „wyznawców”. Gloryfikowany przez brata, były prezydent Lech Kaczyński już dziś został całkowicie przyćmiony przez wywrotowe pomysły i działania samego Jarosława.

MITOMAŃSKIE SKAŻENIE
Obie postacie „wyzwolicieli narodu”, Fidela Castro i Jarosława Kaczyńskiego ukształtowało podobne mentalne źródło. Powstało ono z manii wyższości i zadufania czyli megalomanii. W psychologii takie przypadki opisano też jako zespół Delbrücka. Owa „mitomania lokuje osobę zaburzoną w centrum wydarzeń, przypisując jej cechy nadzwyczajne i heroiczne”. Mitoman – jak można wyczytać z wypunktowanych objawów – „ma skłonność do patologicznego i permanentnego kłamania, zatajania prawdy, opowiadania historii mających luźny związek z rzeczywistością, czyli fantazjowania. Przedmiotem owych nieprawdziwych opowieści jest sam mitoman, który wyolbrzymia swoje osiągnięcia, ubarwia własną historię, przerysowuje skalę cierpienia…”. Według mnie wiele podejmowanych działań i autoprezentacji, naszych bohaterów, wskazuje na ich osobowościowe problemy. Nie miejsce tu na opis zburzeń Fidela Castro, zapewne już to ktoś, kiedyś uczynił. Łatwo można wykazać jednak, że nasz polski „półdyktator”, bez wątpienia cierpi na powyższe przypadłości. Wystarczy przywołać opowieści samego Jarosława Kaczyńskiego jak to „cierpiał”, był niemile zaskoczony, z powodu braku internowania w dniu 13 grudnia 1980 roku gdy ogłoszono stan wojenny. W wywiadach serwowanych rządowym mediom, na łamach swojej książki i w wystąpieniach publicznych  zakłamuje historię, gloryfikując siebie i swojego zmarłego brata. Demaskują te „prawdy” opozycyjni współtowarzysze, i wskazują na typowy przykład zachowań mitomańkich. Skargi o braku internowania Jan Lityński nazywa kpiną z samego siebie. Inne przykłady: „Zastępcą Lecha Wałęsy w Solidarności, potężną postacią faktycznie kierującą związkiem był mój brat”. Komentując to zdanie Adam Leszczyński (historyk i dziennika) - krzyczy: „FAŁSZ. Fałsz”. Kolejny przykład, tym razem umniejszający rolę Lecha Wałęsy:  „Solidarność sensu stricto powstała 17 września i brał udział w tej operacji, i to znaczący udział mój śp. brat”. Innym razem, w prasowym wywiadzie stwierdza, że współpracował z Ośrodkiem Badań Społecznych w podziemiu. Piotr Piętak, były opozycjonista mówi wprost: „Dlaczego z nas wszystkich kpiny sobie robisz, dlaczego nas obrażasz tym groteskowym wywiadem? Czy wierzysz w bajki, które sam wymyślasz?”


Trzeba przypomnieć jeszcze, że Jarosław Kaczyński najpierw głosuje za prezydenturą Wałęsy, dalej pracuje w jego kancelarii, a niedługo potem, wspólnie ze swoim Porozumieniem Centrum pali jego kukłę przed Belwederem. Warto przypomnieć też inne zdanie prezesa PIS-u: „w obliczu niechybnej kompromitacji Wałęsy to Lech Kaczyński stanie się symbolicznym patronem ruchu solidarnościowego”. Czyli nie tylko mitoman ale i wizjoner.  Dzisiejsze jego działania są jasne. Jawnie ogłasza więc Lecha Wałęsę zdrajcą narodu i wykorzystuje instytucje powołane z nadania PIS-u, IPN oraz Fundację Narodową do dekomunizowania także byłych bohaterów Solidarności: Adama Michnika, Bronisława Geremka, czy Jacka Kuronia. W edukacyjnych spotach i podręcznikach ma ich nie być. ”Ten proces zaszczepiania społeczeństwu nowej narracji, wspierany intensywnie przez machinę państwową, nabiera tempa” – stwierdzają dziennikarze. Wiele lat temu w kierunku „swojego” prezydenta Lecha Wałęsy, Kaczyński w zdenerwowaniu rzucił: ”Zajmie się tobą prokuratura”. Dziś, aby tak się stało pozostał już tylko Sąd Najwyższy, który zapewne wiosną 2020 roku (po wyborze nowego prezesa) utraci niezależność tak jak to się próbuje zrobić z aktualnymi sądami. Czy się uda? Nie wiemy jeszcze czy Unia Europejska będzie w stanie zdecydowanie przeciwdziałać.

„Manipulowanie historią, gumkowanie niewygodnych postaci i rozbudowywanie własnych zasług do granic możliwości” – to obraz przebiegłego człowieka, ale czy na pewno jest on postacią o zrównoważonej osobowości? Według wielu budowanie mitów o sobie i bracie i przekształcanie ich w chorą rzeczywistość to objaw, bez wątpienia błądzącego umysłu. Za Markiem Aureliuszem należy mu to błądzenie wskazać, co niniejszym, bez skromności, czynię. Bardziej liczę jednak (wciąż), na mądrość wyborców niż refleksję mitomana. Jarosław Kaczyński ma na własność już prawie wszystko w Polsce. Może uda się odebrać mu chociaż jego, „ukochanego” prezydenta.

Autor:
Lech Mazurek

#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wieszwięcej #wieszwiecej #portalobywatelski #czasnazmiany

Prześlij komentarz

0 Komentarze