Lata temu kolega polecił mi jedna piosenkę w wykonaniu Tima Minchina, australijskiego artysty komediowego, pianisty, aktora, pisarza, muzyka, kompozytora i autora tekstów. Utwór miał tytuł: „If you really loved me”. Przy fortepianie w studiu telewizyjnym ABC1 w Australii siedział wymalowany, półprzystojny mężczyzna o włosach przypominających połączenie prasowanego irokeza w nieładzie. I się zaczęło, porwał mnie na bosaka. Tekst gorący jak wiejski humor jak gorliwość nastolatka, wyrafinowany i pełen sprośnych dowcipów z mieszanka szydery, gry slow i zabawy znaczeniem na najwyższym poziomie, ... płacząc umarłem ze śmiechu i chciałem zostać Bobem Budowniczym.

Tim Minchin stal się od tej przypadkowej „premiery”, jednym z moich „śpiewających idoli” krytycznego myślenia, nonkonformizmu i walki z hipokryzja, z pseudonauka, bigoteria. Nietuzinkowe poczucie humoru i wspaniale lotne utwory, dają oddech. Uwielbiam te luźną stylistykę. Utwory nie są zatęchłymi nutami pisanymi według politycznie i społecznie ustalonego wzorca i „kościelnej” linii melodycznej. Tim Minchin jest niegrzecznym kabareciarzem i performerem. Sam twierdzi, że: „jak na artystę komediowego jest dobrym pianista, a na pianistę dobrym komediantem”. Na koncertach wprowadza również formę stand-up’u. Jest kontrowersyjny, wyśmiewa religie i polemizuje z jej argumentami. W utworach bawi się „rudością”, przesadami i uprzedzeniami, pompowanymi seks lalkami i fetyszami, przeklina na papiezy, ale nie bez powodu, wskazuje kościelne cuda jako absurd, śpiewa o drugim dnie moralnym wszystkich idoli i guru, tnie głowy pedofilii w sutannach, jest prześmiewca i utalentowanym „tworzycielem” nastroju, poza tym ma również ciemna stronę osobowości, o czy śpiewa z urokiem dzwonnika z Notre Dame. A ludzkie taboo „zabiera na werandę i bije w nie kijem bejsbolowym”.

Po pierwszym utworze przyszły następne. Przekopałem internet. Kolejny utwór, który rozgrzał moja wyobraźnię to: „If I did not have you”. Opowiada o przypadkowości życia i zdarzeń, i fakt ze jesteśmy z kimś w związku, jest tak mało prawdopodobny, ze mógł się również nie wydarzyć, ze nikt nikomu nie jest z zapisu przeznaczony, z „jest więcej ryb w oceanie”, a życie mogło się poukładać zupełnie na opak. Piosenka „Thank you god” rozprawia się z interwencjonizmem boskim. Uzdrowień po wizytach u okulistów, doświadczają (przynajmniej w Australii w Dandano) tylko „middle class white bitches”, i ze należy wiedzieć, w którym kościele się modlić, do którego boga, cala kongregacja o to i o tamto. Utwor „Dark side” z konieczności opowiada o naszej ciemnej stronie osobowości, która każdy ma. A ta ciemna strona jest wymuszana na nas przez niespełnione, zawiedzione płyciznami cukierkowej miłości, młodymi, bogatymi dziewczętami z dobrych domów, które marzą o brutalach.

Piękny utwór „You grew on me” opowiada o „chorobowym” uzależnieniu od miłości. Miłość potrafi zabijać podobnie jak nienawiść, wysysa energie, paraliżuje członki i dobiera sie do naszych trzewi od wewnątrz. W utworze „Rock’n’Roll Nerd” Tim marzy o nieurzeczywistnionej karierze muzyka rockowego, utwór płynie sobie rockowo, wspominając wybory muzyczne, jakich dokonywał Tim Minchin, az do epilogu, zakończonego frazami ze „Schodów do nieba”. Utwór „Peace Anthem for Palestine"demaskuje prawdziwe przyczyny konfliktów w tym rejonie świata, ich bezsens i religijne paliwo. A jak już jesteśmy przy Palestynie to jedna z piękniejszych kolęd Tima Minchina o ateistyczne bożonarodzeniowy zabarwieniu jest: “White wine in the sun”.

Osobnym rozdziałem w karierze Tima Minchina był / jest (bo wciąż wystawiany w różnych światowych stolicach) musical Matilda the Musical. Za muzykę i teksty jestem wdzieczny, jak i setki tysięcy młodych widzów Timowi Minchinowi. Prawdziwa dziecięca rebelia i książki, książki, książki. Miałem przyjemność z młodszą córka być na spektaklu w Cambridge Theatre London. Polecamy dużym i małym. Utwory to hymny niezależności dziecięcego myślenia i wojna wyobraźni z dorosłymi schematami.

Niezapomniane wystąpienie Tima Minchina odbyło się na University of Western Australia, 12-minutowa lekcja o 9 poradach życiowych. Niesie w tych 9 radach proste zasady życia, odbiega od utartych poglądów i stereotypów, nie pozwala na presje społeczna. Bądźcie mikroambitni mówi, dzielcie się pasja i wiedza, bądźcie prostuff nie anti-stuff, kochajcie, bądźcie zafrapowani życiem, szanujcie tych którzy mają mniej władzy niż wy, uprawiajcie sport, uczcie się i nie Bojdzie się, bądźcie wdzięczni ze przyszło wam żyć na tym świecie zupełnie bez powodu. Bądźcie ludźmi – you cann’t be Kant.

A teraz czekam na serial „Upright”, który Tim Minchin napisał i sam gra główna role.


Tim Minchin scharakteryzował się sam, a ja z czystym sumieniem i otwartym sercem mógłbym się pod tymi słowami podpisać wszystkimi możliwymi rekami, a sam autor tych slow jest mi bliski intelektualnie, i światopoglądowo oraz podzielam jego smak artystyczny i wrażliwość:

“I am no nihilist. I am not even a cynic. I am, actually, rather romantic. And here’s my idea of romance: You will soon be dead. Life will sometimes seem long and tough and, god, it’s tiring. And you will sometimes be happy and sometimes sad. And then you’ll be
old. And then you’ll be dead.”


Autor:
Tomasz Zarychta




#voxpopulipl #MyObywatele #SpołeczeństwoObywatelskie #NGO #WolneMedia #wieszwięcej #wieszwiecej #portalobywatelski #nihilizm